PES 2017 Gralingrad Cup: 2. kolejka

Za nami druga runda spotkań PES 2017 Gralingrad Cup. Czy możemy już mówić o wyraźnych faworytach lub outsiderach rywalizacji? Kto błyszczał na boisku, a kto rozczarował marną postawą? Zapraszam na relację z drugiej kolejki turnieju.

Terminarz drugiej rundy wyglądał zachęcająco. Wkraczający do rywalizacji Team GOL miał zmierzyć się z mającą za sobą udany start ekipą Overwatch, a próbujący pozbierać się po porażce na otwarcie Gralingrad przyjmował podbudowaną po triumfie nad YouTuberami jedenastkę Dragon Ball Z.

Pierwszy mecz dobitnie pokazał, że jesteśmy zabójczo skuteczni i zamierzamy wykorzystać każdy najmniejszy błąd naszych przeciwników. Spodziewamy się, że z Team GOL też będziemy mieć ku temu kilka okazji – zapowiedział przed pierwszym gwizdkiem trener zespołu Overwatch, Winston. Wydarzenia na boisku szybko potwierdziły jego słowa. O ile to Team GOL lepiej wszedł w mecz i utrzymywał się przy piłce, to jednak skład Overwatch mógł schodzić na przerwę, prowadząc. Szczęścia zabrakło jednak Wieprzowi, który ze względu na swoje warunki fizycznie nie zdołał skierować piłki w światło bramki po dobrym, ale trudnym podaniu.

Overwatch próbował w drugiej połowie powtórzyć manewr z meczu z Gralingradem, ale tym razem nie udało im się stworzyć równie dobrej akcji zaraz po restarcie. Na dodatek, plany taktyczne Winstona szybko się posypały, gdy po fatalnym błędzie Wieprza na 1:0 trafił Jordan. Team GOL przejął kontrolę nad spotkaniem, której nie zamierzał już oddać. Skończyło się na wypracowanym i wywalczonym zaangażowaniem skromnym jednobramkowym triumfie.

Team GOL – Overwatch 1:0 (0:0)
Jordan 51’

Przed drugim meczem turnieju bukmacherzy zdecydowanie wskazywali na faworytów zespół Dragon Ball Z. Argumentowali to brakiem wzmocnień w kadrze Gralingradu, przewagą fizyczną i psychologiczną po stronie składu Akiry Toriyamy. Robimy swoje, ciężko przepracowaliśmy ten tydzień i jesteśmy w stanie pokazać dobrą piłkę – zadeklarował na przedmeczowej konferencji Brucevsky. Zmiażdżymy ich jak karaluchy – odpowiedział jak zwykle pewny siebie Frieza.

Jedenastka Gralingradu nie wyszła na murawę przestraszona. Ambitnie walczący o każdą piłkę, odważnie konstruujący akcje i grający wysokim pressingiem zawodnicy bloga zaskoczyli rywali i szybko osiągnęli na boisku przewagę. Tę udokumentował precyzyjnym uderzeniem Trzcina, nie dając szans nawet zazwyczaj bezbłędnemu Cellowi. W takich chwilach z reguły potrzebny przegrywającym jest spokój, ale w składzie Dragon Ball Z tylko pojedynczy zawodnicy zachowali chłodną głowę. W ataku brakowało rozsądku i współpracy, w defensywie odrobiny kalkulacji. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać. Najpierw głupi faul Yamchy, chwilę później złe ustawienie muru przez Cella i Brucevsky podwyższa na 2:0 dobrze wykonanym rzutem wolnym. Dragon Ball Z postanowił rzucić się rywalom do gardeł, ale skończyło się na mało efektownych szarżach i głupich stratach. Bohater pierwszego meczu, Raditz, był cieniem samego siebie. Niespodzianka stała się faktem.

Gralingrad – Dragon Ball Z 2:0 (1:0)
Trzcina 16′
Brucevsky 56′

Po dwóch kolejkach trudno mówić o klarującej się sytuacji w tabeli PES 2017 Gralingrad Cup. Cztery ekipy mają po trzy punkty, trzy z nich zagrały też już po dwa spotkania. Wiele może wyjaśnić kolejna seria potyczek.

Nie przegap relacji z nich – zaglądaj na bloga, a także obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie minąć kolejnych materiałów! A jeśli podobają Ci się moje opowiadania i kariery – możesz też wesprzeć mnie na Patronite.

<—– 1. kolejka   3. kolejka —->

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.