Moja kariera w PES2017 #45: Szeryf z długim kontraktem

CF Madrid próbuje potwierdzić dominację na krajowym podwórku i przypieczętować scudetto. Przy okazji, zupełnie przypadkowo, straszy Europę piłkarską tyranią na lata.

22 kwietnia

Atalanta miała prawo zakładać, że na Stadio Azzurri d’Italia powalczy z nami o punkty. W kilku poprzednich spotkaniach nie byliśmy specjalnie kreatywni i skuteczni, a do tego mogliśmy być przecież rozkojarzeni wydarzeniami w europejskich pucharach. Pechowo jednak dla gospodarzy, mecz od początku ułożył się pod nas. Ould-Chikh wykorzystał dużo wolnego miejsca i kropnął z dwudziestu metrów w lewe okienko. Rywale nie wyciągnęli z tego żadnych wniosków, nadal kryli na radar, więc wkrótce pocierpieli jeszcze bardziej. Od siebie dołożył coś Emana, potem jeszcze odpowiedział na gola bezpośredniego konkurenta Kerżakow. CF Madrid w niczym nie przypominał ekipy, która dopiero co męczyła się z Milanem. Moi podopieczni byli szybcy i zabójczy, a ich podania z klepki wprowadzały totalny chaos w do tej pory w miarę zorganizowaną grę obronną Atalanty. Skończyło się na 4:0.

26 kwietnia

Los chciał, że kwestię pierwszego mistrzostwa dla CF Madrid mogliśmy przypieczętować z jednym z naszych największych rywali, Interem. Ależ to byłoby piękne potwierdzenie siły klubu – rozbić Nerazzurrich i ostatecznie rozwiać wątpliwości, że w tym sezonie Serie A ktokolwiek mógł nam zagrozić.

Po efektownym zwycięstwie nad  Atalantą miałem prawo być optymistą. Pierwsze dwadzieścia minut meczu potwierdziło mi, że świetny występ w Bergamo nie był przypadkiem – moja ekipa nagle złapała niesamowity wiatr w żagle. Handanović dwoił się i troił, ale pozbawiony wsparcia nie był w stanie zatrzymać tego huraganu. Szybko doprowadziliśmy do bezpiecznego 2:0, przeprowadzając dwie bliźniaczo podobne akcje. W obu przypadkach golkiper interweniował przyzwoicie, ale mocne strzały odbijał w pole karne, gdzie dużo szybciej od defensorów Interu reagowali Casteldine i Kerżakow. Na koniec kropkę nad „i” postawił jeszcze mający dobre dni Emana – w ciągu tych kilku dni młody talent pokazał, że mogę go śmiało rozważać na pozycji ofensywnego pomocnika przy ustalaniu wyjściowego składu. Nieco inne charakterystyki od tych Ilicicia dawały mi baaaardzo duże pole manewru.

29 kwietnia

Bayern wyglądał na papierze… marnie. Pozbawiony niemal wszystkich dawnych gwiazd i wielkich nazwisk nie miał  prawa robić na mnie wrażenia. Nie mógł, skoro gwiazdą i mocnym punktem monachijczyków był niemieszczący się u nas w pierwszym składzie Sahnoune. Z racji tego, że to był dwumecz w półfinale Ligi Mistrzów, nie mogłem podejść do nadchodzących spotkań na większym luzie. Nie obeszło się bez porządnej odprawy. Postanowiłem w pierwszej kolejności skupić się na ograniczeniu możliwości Bayernu. Halilović został plastrem Sahnoune, bo dobrze go znał, sporo z nim grał w przeszłości, a teraz dysponował umiejętnościami, by obrzydzić mu futbol w ciągu kilkudziesięciu minut. Do tego mały manewr wprowadzający zamieszanie w drugim obozie – na lewej stronie w pierwszym składzie wybiegnie u nas Pepe, który ostatni raz zagrał na tej pozycji dobre kilkanaście miesięcy temu.

30 kwietnia

Serce na chwile podskoczyło mi do gardła, gdy w piątej minucie Sahnoune zdołał urwać się Haliloviciowi podczas szybkiej kontry gospodarzy i potem dobrze dograł na 7 metr. Główka napastnika Bayernu była jednak mocno niecelna. I na tym nasi przeciwnicy poprzestali, ku niedowierzaniu i rozczarowaniu zgromadzonych tłumnie na Allianz Arenie kibiców.

Szybko przejęliśmy inicjatywę i zdominowaliśmy ekipę z Monachium. Wynik otworzył Hunnam, odwdzięczając się za okazane zaufanie. To była dla mnie największa zagwozdka przed pierwszym gwizdkiem – na którego snajpera postawić? Na ostatnim treningu każdy z nich zachwycał celnością, przygotowaniem, techniką i pomysłowością. Bramkarze byli bezradni, gdy piłka raz po raz wpadała do bramki. Ostatecznie postawiłem na Hunnama, który miał najlepsze statystyki w tym sezonie, a ostatnio przełamał się po dłuższej przerwie. Na ławkę posadziłem Eggesteina, z racji jego talentu do ważnych goli w końcówkach. Przez lata udowodnił, że lepszego snajpera-jokera próżno szukać.

Nie musiałem nawet posyłać go w bój, bo po godzinie było już 2:0 i mecz wyglądał na zamknięty. Dwie bramki na wyjeździe oznaczały, że finał Ligi Mistrzów mieliśmy już na wyciągnięcie ręki. Coraz mniej przeszkód dzieliło CF Madrid od wymarzonej potrójnej korony.

3 maja

Spotkanie z Romą, wiceliderem tabeli, na Stadio America wypadało w idealnym momencie. CF Madrid mógł na własnym boisku ostatecznie zamknąć usta wszystkim krytykom i udowodnić, że zasłużył na mistrzostwo kraju i rzeczywiście jest bezkonkurencyjny w lidze. Choć stawką był tylko prestiż, zmotywowałem swoich zawodników jak na finał europejskiego pucharu.

Nie sądziłem, że hitowa konfrontacja 35. kolejki Serie A pozwoli wysłać w świat więcej niż jeden komunikat. Cała piłkarska Europa dowiedziała się, że na Półwyspie Apenińskim rządz już nowy szeryf i zamierza dość długo sprawować władzę. Giallorossi polegli na naszym obiekcie z kretesem. 5:0 przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania, a ojcem sukcesu został dopiero wkraczający do wielkiej piłki Josip Ilicić. Młody ofensywny pomocnik otworzył wynik fenomenalnym uderzeniem z dystansu, potem dołożył do tego jeszcze jedno trafienie i asystę. Tym samym rywale z Serie A, ale i całego Starego Kontynentu, mogli głośno przełknąć ślinę, bo przy tak szybko rozwijającej się i już dzisiaj robiącej takie rzeczy młodej kadrze, CF Madrid mógł planować dominację na lata.

Tak rzeczywiście było. Żaden z obecnych w zespole zawodników nie był jeszcze nawet trzydziestolatkiem, a młodzicy pokroju Ilicicia, Emany, Sessegnona czy Kerżakowa regularnie pokazywali się z dobrej strony na tle dużo bardziej doświadczonych konkurentów. Przestałem się dziwić, że 17-letni Figo przeraził się takiej konkurencji i wolał wybrać bardziej wakacyjne klimaty w Stade  Reims. Jego strata.

Rewanż z Bayernem, mecze o prestiż w Serie A i finał Pucharu Włoch z Juventusem – to wszystko czeka Was w następnym odcinku kariery w PES 2017. Nie przegap tego – obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie przegapić materiałów z PES2017 i innych gier!

<———— Poprzedni odcinek  Następny odcinek ———>

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.