Moja kariera w PES2017 #49-ost.: Gwiazdy CF Madrid

Każda kariera w Master League ma swoje legendy. Nie inaczej jest w przypadku mojej przygody w PES 2017 i budowanego od zera CF Madrid. W ostatnim odcinku tej serii wspominam najlepszych zawodników, z którymi przyszło mi podbijać Serie A i europejskie puchary.

GK – Speroni

To był jeden z prostszych wyborów. Niewielu bramkarzy przetestowałem w ramach mojej kariery, bo nie było takiej potrzeby. Młody Speroni szybko osiągnął wystarczający poziom, by zapewniać nam względny spokój na bramce. Nie pamiętam, żeby wygrał nam jakąś potyczkę, ale też nie mogę znaleźć w pamięci przykładów popełnionych przez niego baboli, które pozbawiły nas potrzebnych punktów. Dobrze dopasowany element układanki.

CB – Kalaica

Wyciągnąłem go z Paris Saint-Germain jako już przyzwoitego młodego obrońcę z nadzieją, że zostanie gwiazdą. Może nie był tak szybki i ofensywnie usposobiony, jak się spodziewałem, ale w obronie stanowił nieraz przeszkodę nie do przejścia. Co ciekawe, to właśnie on najaktywniej ruszał do ataku, gdy trzeba było w końcówce zagrać va banque i rzucić się do totalnej ofensywy.

CB – Ferrini

Jeden z moich pierwszych transferów i później przez lata kapitan CF Madrid. Gwiazdor ligowych boisk, po którym nikt chyba nie spodziewał się takich umiejętności. Może czasami brakowało mu zimnej krwi i łapał głupie kartki lub dziwne urazy przed kluczowymi konfrontacjami, ale fizycznie i technicznie był na boisku świetny. Wielu legendarnych snajperów nie poradziło sobie z nim w pojedynkach jeden na jednego.

CB – Stankovich

Mój ukraiński facet od wprowadzania piłek do linii pomocy i rozpoczynania akcji zaczepnych. Stankovich korzystał ze swojego przeglądu pola i dobrych podań, by wymykać się z pressingu rywali i otwierać dalsze możliwości kolegom z przodu. Czasami zapędzał się za bardzo i popełniał głupie błędy w obronie, ale nie przeszkodziły nam one w odniesieniu sukcesów, więc wszystkie zostały wybaczone.

DMF – Cozzarri

W wybranym przeze mnie ustawieniu 3-4-3 pozycja defensywnego pomocnika jest kluczowa, bo polega na asekurowaniu kolegów z obrony i utrudnianiu zadania wszystkim rywalom wbiegającym w pole karne w drugie tempo. Cozzarriego żmudnie szkoliłem w fachu niemal od początku kariery i później mogłem zbierać tego owoce. Na kartach historii CF Madrid nie zapisał się jednak tylko jako pracowita mrówka, ale też świetny strzelec. Do końca życia zapamiętam jego dwa gole głową po dośrodkowaniach z rzutu rożnego z Interem Mediolan czy świetny start w jednym z sezonów Serie A, w którym przez moment był naszą najskuteczniejszą bronią.

LMF – Stieber

Kolejny piłkarz, który doszedł do poziomu, jakiego nikt się po nim nie spodziewał. Węgra najprościej opisać jako świetnego technika o dużej woli walki. Strzelił kilka pięknych goli i doskonale potrafił zamieszać w szeregach obrony przeciwnika. Nigdy nie było wiadomo, czy w kolejnej akcji zdecyduje się zejść do środka i poklepać coś z kompanami, czy może pójdzie przy linii, stawiając na niezłą szybkość. Doskonale wpisał się w moje oczekiwania w stosunku do lewego pomocnika, po którym spodziewałem się kreatywności.

RMF – Halilović

Moja największa gwiazda. Złapany na wolnym transferze młody Chorwat w pierwszych sezonach był motorem napędowym CF Madrid, jeśli w ogóle niejedynym zawodnikiem prezentującym jakąkolwiek sensowną jakość. Uporczywie grałem nim większość czasu przy prawej linii, choć sam wolał występować na pozycji ofensywnego pomocnika. Jego charakterystyka pozwalała mu jednak błyszczeć nawet na skrzydle. Poza tym, to etatowy wykonawca stałych fragmentów gry na Stadio America, który co sezon dostarczał regularną porcję asyst.

AMF – Casteldine

Najwięcej kłopotów sprawiło mi tym razem w Master League znalezienie genialnego ofensywnego pomocnika. Lidera w stylu Okochy z PES3 lub Sebastiana Larssona z PES5. Casteldine pod koniec przygody zbliżył się do nich, zdobywając kluczowe gole w najważniejszych meczach. Wcześniej długo był tylko rezerwowym, przegrywającym rywalizację z Rogiem czy Arcasem. Mogę się tylko cieszyć, że gdy miał największy dołek, nie zdecydowałem się go sprzedać. Dzięki temu zatrzymałem solidnego rozgrywającego.

LWF – Balde Keita

Na tej pozycji od początku szukałem zawodnika o niebanalnej technice i wyobraźni. Kogoś, kto nie boi się wejść w drybling i ryzykować pojedynki z defensorami. Balde Keita wpisał się w te potrzeby idealnie. Początkowo miał problem z aklimatyzacją i pod względem osiągnięć wypadał blado na tle Pulisicia, ale gdy w końcu odważył się grać bardziej po swojemu, odrobił straty i wskoczył do pierwszego składu. Te jego rogale z narożnika pola karnego będę pamiętał latami.

CF – Dzalto

Chyba najtrudniejszy wybór w tym podsumowaniu. Już zresztą podczas kariery miałem problem z ustaleniem hierarchii moich snajperów. Ostatecznie jako tego zasługującego na wyróżnienie wybrałem Chorwata, który był chyba najbardziej regularny w przekroju całej kariery. Poza tym, strzelał najróżniejsze gole, z najdziwniejszych pozycji, a do annałów CF Madrid przejdzie jego seria bramek strzelonych piętkami. W trudnych chwilach kryzysu strzeleckiego drużyny, takimi szalonymi golami potrafił znacznie poprawić nastrój kibiców i rozluźnić napięcie w szatni.

RWF – Ould-Chikh

Dorosnąć do mitu Andrija Szewczenki, który w moich dawnych karierach dokonywał cudów na prawym skrzydle. Ould-Chikh podjął rękawicę i choć może nie był zabójczo regularny, to jako superszybki i odważny boczny napastnik wypadał bardzo dobrze. Bardzo pomogła mu wewnętrzna rywalizacja z Kerżakowem, która zmotywowała go do intensywnych treningów i walki z własnymi niedoskonałościami. Bilal bywał chimeryczny, ale lepszego na jego pozycji na Stadio America w PES 2017 nie oglądaliśmy.

I to tyle. Mój skład marzeń. Nazwisk przewinęło się przez lata kariery wiele więcej, na pewno macie też swoich faworytów. To był fantastyczny powrót do gry, przy której przed laty spędziłem godziny na piłkarskiej rywalizacji. Może PES dzisiaj znacznie różni się od tego sprzed lat, ale rozrywki nadal oferuje sporo.

Dzięki za lekturę tych 49. odcinków kariery w PES 2017 i mam nadzieję, że czerpaliście z niej tyle samo radości, co ja z pisania. Zaglądajcie do Gralingradu, bo to nie koniec treści związanych z Pro Evo i piłkarskimi grami. Na pewno znajdziecie coś więcej dla siebie.

Obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, a jeśli podobają Ci się moje relacje, wesprzyj mnie na Patronite.

<——— Poprzedni odcinek

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Bartek pisze:

    Fajnie czyta się takie wpisy, w których aż bije radość z odbytych gier 🙂

    • Brucevsky pisze:

      Dzięki za komentarz! Uwielbiam Master League i to wyzwanie przy budowaniu drużyny, a samo spisywanie kariery sprawia mi mnóstwo frajdy. Cieszę się, że te relacje Ci się spodobały. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.